Ogród

piątek, 28 lutego 2014

Metamorfoza...

No! Zrealizowałam jedno ze swoich noworocznych postanowień i w końcu zabrałam się za odnawianie/postarzanie witrynki. Pokazywałam ją już tutaj. Myślę, że zanim trafiła do mnie spędziła bardzo dużo czasu w jakiejś zatęchłej piwnicy, bo przeraźliwie cuchnęła... starymi ziemniakami, pleśnią i licho wie czym. Na szczęście kilka warstwa farby skutecznie usunęło ten fetorek.
Do rzeczy.
Było tak:


Sam korpus witrynki jest chyba dość wiekowy, ale ktoś najwyraźniej próbował ją unowocześnić. Niestety, to był chybiony pomysł. Witrynka dostała zamknięcie na magnes, oraz dwie półeczki wycięte byle jak ze sklejki, oparte na bardzo współczesnych plastikowych wielkich kołkach. W efekcie, przy zamkniętych drzwiczkach strasznie dużo się tam działo - istna szachownica.  A co najgorsze całość została przetarta byle jak bejcą i obficie pokryta lakierem. Masakra... Szlifowanie tego zajęło mi dwa dni.



No a później było już tylko przyjemnie.Witrynka dostała dekor - tu miałam wpadkę. Zapomniałam, że zamknięte drzwiczki zachodzą na front i kupiłam dekor za duży o 5 mm. Musiałam go zeszlifować. Na szczęście nie widać tego bardzo, ale jednak proporcje są trochę zachwiane. Trudno. Do wymiany został uchwyt, bo nie bardzo mi pasuje obecny. Półeczka została jedna - na wysokości poziomego szprosa.
Teraz jest tak:
postarzana witrynka


Dobranoc :)

2 komentarze:

  1. Dorotko! Rewelacyjna witrynka, też chętnie bym się takim meblem zajęła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To wciąga Kasiu :) W kolejce u mnie czekają krzesła :)

    OdpowiedzUsuń