Ogród

czwartek, 27 lutego 2014

Trochę koloru...

Moje w sumie dość monochromatyczne mieszkanie dostało trochę koloru. To ewidentna oznaka nadchodzącej wiosny. Moje storczyki znowu zakwitły. Co ciekawe, kwitną takie biedy, które chyba uratowałam przed wyrzuceniem na śmietnik, kupując za grosze na wyprzedaży w centrum ogrodniczym. Za to okaz, który dostałam dwa lata temu z łodygą liczącą 11 kwiatów, nie chce zakwitnąć ponownie. Pocieszające jest to, że wypuszcza nowe liście, więc ciągle mam nadzieję...

Najbardziej zmarnowany egzemplarz wypuścił aż dwa pędy kwiatowe. Kwiaty w sumie tylko trzy, ale liczę na więcej w przyszłości


A to drugi uratowany, kilka chwil przed zakwitnięciem...

...i zaczęło się: codziennie rozchyla się jeden pąk.



Ale to nie wszystko. Wreszcie zakwitł mój amarylis. Zgodnie z obietnicą sprzedawcy jest w różowym kolorze. Takim niedopowiedzianym... Jest gigantyczny. Pamiętam te kwiaty z domu mojej babci, i były one duże, ale gdzie im tam do mojego. Jeden kielich ma średnicę 15 cm. A kielichy są cztery.




No i w końcu moja patera o której pisałam TU. Odebrałam ją wczoraj po końcowym wypaleniu. Jestem zachwycona, i zaskoczona ostatecznym wyglądem. Te efekty, które uzyskałam, są bardziej dziełem przypadku i braku wprawy, ale w rezultacie okazały się najlepszym wykończeniem. Patera wygląda jak miniatura greckiego morza, przejrzystego, z widocznymi na dnie żyjątkami i lekko marszczącą się powierzchnią. No i pojawiły się spękania szkliwa - są idealne jak dla mnie. 
A tak wygląda moje dzieło. Czyż nie jest to miniaturka morza?



Dla porównania zdjęcia oryginału. 


               zdjęcie zapożyczone z portalu "wnieznane"

Spękania wyglądają jak skóra






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz