Ogród

sobota, 22 lutego 2014

Szkliwię...

Ten post to kontynuacja "Lepię", o czym pisałam tutaj. Moje cudo zostało wypalone i dzisiaj właśnie przyszedł czas na szkliwienie. O kolorach pisałam poprzednio; turkus z brązem. Takie właśnie będą, z tym, że odrobinę zmieniłam koncepcję. Zamiast brązowych nakrapianych plamek, brązowy będzie wzór we wnętrzu patery.

A oto moje dzieło po wypaleniu, a przed dalszą obróbką, czyli szlifowaniem.
ceramiczna patera

Oszlifowane z zadziorów i niepożądanych nierówności, dzieło czeka aż pokryję je szkliwem. W pudełku plasterki gliniane szkliwione różnymi kolorami. Z ciekawością je obejrzałam, bo poza kolorem różnią się też fakturą. No ale moje kolory jak pisałam, już dawno wybrane.

Pierwszy kolor - brązowy. Właściwie to jest taki brąz zmieszany z zielenią, trochę metaliczny, trochę opalizujący... Po wypaleniu wygląda jak plama z benzyny na wodzie. Wiecie o czym mówię?

Teraz trudno się nawet domyślić efektu końcowego

Barwnik bardzo szybko się wchłania. Ten fragment pokrywałam przy pomocy pędzelka...
...ale całość już pistoletem natryskowym
pokrywanie ceramiki szkliwem
A tu już całość pokryta turkusowym szkliwem. Nie widać tego i musicie (ja też :) ) wierzyć na słowo, że z tego szarego zrobi się niebieski.

No i znowu czekanie na wypalenie i pytanie, jak to będzie ostatecznie wyglądało? Pocieszające jest to, że oczekiwanie umilać mi będą regularne już spotkania w pracowni. Następne w środę! :)

I na zakończenie mały akcencik biżu. Taką bransoleteczkę poczyniłam. W brązach. Dość uroczo wygląda na ręce.

Pozdrawiam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz