Ogród

niedziela, 19 stycznia 2014

Raz na ludowo...

Strasznie szybko żyłam przez ostatni tydzień. Kocur wyjechał służbowo, więc musiałam zmodyfikować swój plan dnia, tak żeby zwierz nie był stratny i swoje, co najmniej trzy spacery dziennie zaliczył. A i w pracowni sporo się działo: Przygotowuję się do kiermaszu, który już za tydzień i chcę zrobić jak najwięcej rzeczy na sprzedaż (w duchu liczę, że zainteresowanie będzie nie mniejsze niż na kiermaszu bożonarodzeniowym). W związku z tym rękodzielę i w pracowni, i w domu, i... dobrze mi z tym :)
Chciałam już pochować świąteczne wystawki w domu, ale ten śnieg za oknem, malownicze śnieżne czapy na doniczkach na balkonie sprawiły, że się powstrzymałam. Biel na zewnątrz dobrze się komponuje z bielą wewnątrz. No i zostały. A nawet się wzbogaciły. A to za sprawą przecudnej urody konika, który zakupiłam u Iszart. Dzisiaj z kolei nabyłam w promocji w Ikea pledzik, który bardzo pasuje do mojego ulubionego "uszaka", z którego właśnie piszę te słowa. Zapłaciłam całe 5 zł :). A do tego jeszcze wazonik, który może też być świecznikiem.

 Konik od Iszart
 Fotel w nowym okryciu
 I wazonik


Nie pamiętam, czy wspominałam, że na nowo odkrywam polską sztukę ludową. Nie wiem dokąd mnie to zaprowadzi, ale faktem jest, że czerpię z niej inspiracje. Stąd pomysł na kolczyki z sutaszu w kolorach "ściągnietych" z wycinanek. Ubolewam tylko, że mam kiepski aparat i zdjęcia nie oddają rzeczywistych kolorów.

kolczyki soutache


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz