Ogród

poniedziałek, 14 października 2013

Złota, polska...

W dni takie jak dzisiejszy, ciepłe i słoneczne i cudownie kolorowe, zastanawiam się  czy wolę wiosnę z jej wszystkimi odcieniami zieleni, czy właśnie taką złotą, polską jesień w opcji full color. Lata mijają, a ja nie mogę się zdecydować. Kontempluje zatem jedną i druga porę roku (gwoli ścisłości - trzecią i czwartą także), i czuję jak rośnie mi poziom pozytywnej energii. Chyba podobnie czuje zwierzak. Mimo swojego dojrzałego wieku, na spacerach zachowuje się jak młokos. Stateczny krok, to nie jest jego specjalność. Preferuje błyskawiczne zmiany kierunku i obiektu zainteresowania. Jest nieprzewidywalny jak dziecko i jak dziecko uwielbia wskakiwać w sterty suchych liści. Niewiele ma okazji, żeby to robić, bo wszędzie naokoło zapanowała moda, na pakowanie liści w plastikowe, ohydne worki. Moje poczucie estetyki w tym momencie się buntuje. Nikt mnie, nie przekona, że te setki i tysiące worków są mniejszym złem, niż coś tak naturalnego (i urokliwego) jak suche liście. Nie dość, że zalegają w stertach (te worki) na każdym trawniku, to w dodatku i przede wszystkich nie ulegają rozkładowi. Nie sądzę, żeby gdzieś były opróżniane i odkładane do ponownego użytku. Rozumiem: porządek. Ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem środowiska.

... a miałam napisać o urokach jesieni.

Więc już tylko parę zdjęć ze spaceru

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz