Ogród

sobota, 12 października 2013

Smaki i kolory

Nigdy nie robiłam tradycyjnych przetworów na zimę. W ogóle prawie żadnych. Raz na parę lat jakieś konfitury, albo grzybki, które potem stały w piwnicy przez kilka kolejnych. Potem  "wpadłam" w suszone pomidory i w zasadzie to jedyny wyrób, który regularnie pojawiał się w mojej spiżarce. A w tym roku coś się zmieniło i zaczęłam popełniać typowe dla polskiej kuchni przetwory. Nie żadne tam hurtowe ilości, które jak pamiętam z dzieciństwa moja babcia produkowała rok w rok, i nie tak różnorodne. Ot, pojedyncze słoiczki ulubionych smakołyków, albo takich, które trzeba było przetworzyć, żeby dało się je zjeść. I tak, nasza domowa spiżarka wzbogaciła się o kilka słoiczków konfitur truskawkowych - prawdziwych, smażonych 3 dni z cukrem, a nie cukrem żelującym. Mamy 2 słoiczki dżemu morelowego, z moreli, których nie dało się zjeść na surowo - takie były kwaśne i twarde (darowanemu koniowi... a wyrzucić szkoda). Do tego 2 słoiczki dżemu agrestowego - powód powstania podobny jak w przypadku moreli. Ale mamy także, z wyboru, a nie konieczności, suszone pomidory i pesto, o których już pisałam. Mamy bakłażany i paprykę. A dzisiaj przyszła kolej na dynie i gruszki w occie. Przyznaje się - pierwszy raz w życiu je robiłam i w kwestii efektu końcowego liczę na szczęście debiutanta :)
Na początek dynia - mały okaz, małe ryzyko..

 Podobnie z gruszkami. Kilka sztuk na początek zupełnie wystarczy.
 Otóż i one - przerobione i zapakowane czekają na swój czas.

Inspirując się jesienną kolorystyką zrobiłam jeszcze te oto bransoletki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz