Ogród

niedziela, 29 grudnia 2013

Nadrabiam zaległości...

Ostatnie miesiące przeleciały w okamgnieniu. Nie wdając się zbytnio w szczegóły powiem tylko, że po zakończonych porażką poszukiwaniach pracy najemnej, rozpoczęłam działalność własną. Realizuję myśl Konfucjusza "rób to co kochasz, a nigdy nie będziesz musiał pracować". No więc - nie pracuję, a robię to co kocham i próbuję się z tego utrzymać :). Moja pracownia plastyczna "wARTsztacik" działa. Prowadzę zajęcia plastyczne dla dzieci, warsztaty dla dorosłych, zajmuję się rękodziełem i tworzę różne rzeczy już nie do szuflady, uczę się nowych rzeczy, zdobywam nowe doświadczenia. Gdyby nie przymusowa sytuacja w jakiej się znalazłam, nie zdecydowałabym się na powrót do tego, co tak naprawdę zawsze było najważniejsze, tylko odsunięte na bok. Czyli do pracy rękami, tworzenia, wymyślania i jeszcze przekazywania swojej wiedzy innym. Nie ma tego złego... Jedyną kwestią, która trochę zaburza moje zadowolenie są dochody. Ciągle jeszcze jestem na minusie, ale wierzę, że i to się zmieni. Początki są trudne i tego się trzymam :)
Mój wARTsztacik w zimowej dekoracji...

Nie będę tu dublować informacji, które zamieszczam na FB (https://www.facebook.com/pages/w-ARTsztacik/223196901177774) i stronie www (http://www.wartsztacik.waw.pl/), więc pochwalę się tylko debiutem na kiermaszu świątecznym. Śmiało mogę napisać, że był to pierwszy i wierzę, że nie ostatni sukces wARTsztaciku :)
Tak wyglądało moje stoisko...

A potem były Święta. Czy jest ktoś, kto nie lubi czasu przygotowań do nich? Oczywiście nie mam na myśli sprzątania i gotowania (nuuudy...), ale strojenie: domu, ogrodu, choinki, siebie. Dla mnie to jest największa przyjemność i żałować mogę tylko, że możliwości są ograniczone, jak nie powierzchnią, to zasobami. Tutaj kilka fotek z różnych zakątków mojego domu.
 Gwiazda wieczoru, tygodnia, miesiąca...


 Prawie kominek, ale ciepło i nastrój jak przy prawdziwym...

 Aranżacja powitalna w przedpokoju...




Pozostając w klimacie świąteczno-rękodzielniczym, nie odmówię sobie przyjemności pochwalenia się fantastycznymi prezentami, które sprawili mi najbliżsi: kurs w pracowni ceramiki, o którym marzyłam od dawna, oraz multinarzędzie do prac wszelakich, o którym także od dawna marzyłam. The best gift ever! :D
 

A przed nami Sylwester. Spędzamy go w domu z psem. Biedak jak co roku dostanie magiczną tabletkę, która trochę stępi jego zmysły, i popadnie w letarg na kilka dni, ale dzięki temu jakoś przeżyje to szaleństwo fajerwerków za oknem.
Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku!